Serce to jeden z narządów w klatce piersiowej, obok płuc i aorty, która dostarcza krew do całego ciała. Niestety,...
Bioderma Photoderm mineral fluide SPF50+ Fluid mineralny do skóry wrażliwej i alergicznej, 75 g
O filtrach UV pisaliśmy już przy okazji zdrowego opalania jednak warto sobie chociaż przypomnieć o co w tym wszystkim chodzi. Wszyscy raczej już wiedzą, że promieniowanie UV, które dociera do powierzchni ziemi wraz z światłem słonecznym, jest szkodliwe. Może powodować poparzenia (kto tego nie doświadczył?), przyśpiesza starzenie się skóry i zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów (m.in. czerniaka). W celu ochrony przed negatywnymi skutkami przebywania na świeżym powietrzu, konieczne jest albo przebywanie cały czas w cieniu, ubranie się od stóp do głów, albo kosmetyki wzbogacone o filtry UV.
Bioderma Photoderm mineral fluide SPF50+ Fluid mineralny do skóry wrażliwej i alergicznej, 75 g CERA+ Solutions Emulsja do ciała SPF 50 dla skóry wrażliwej 150 ml
Filtry UV te możemy podzielić na fizyczne i chemiczne. Te pierwsze działają, poprzez odbijanie całego spektrum promieniowania. Doskonale widać je na skórze, gdyż zostawiają białą powłokę. Niektórzy uznają to za wadę, jednak trzeba przyznać, że są skuteczniejsze od swoich chemicznych braci i potencjalnie wywołują mniej działań niepożądanych oraz w mniejszym stopniu niosą ryzyko zanieczyszczenia wód. Chemiczne filtry natomiast, tworzą barierę, składającą się z cząsteczek, które w momencie padania na nie porcji promieniowania UV – reagują zmieniając swoją strukturę, jednocześnie pochłaniając negatywne UV.
O czym jednak należy pamiętać? Po pierwsze, ważne jaką ilość kosmetyku nakładamy. Z badań wynika, że stosujemy przeważnie ½ - 1/3 ilości, jaką zaleca producent. W testach, podczas określania wskaźnika SPF używa się 2 miligramów kosmetyku na centymetr kwadratowy skóry. A to zmniejsza skuteczność filtra. Po drugie, upewnijmy się co jaki czas należy nałożyć nową porcję. Na opakowaniu będzie podana taka informacja (najczęściej są to 2-3 godziny). Dotyczy to głównie filtrów chemicznych, gdyż w wyniku swojego działania ochronnego zużywają się. Po trzecie, jeśli jedną z atrakcji jest kąpiel w morzu, jeziorze lub innym zbiorniku wodnym – sprawdźmy, czy filtr UV jest wodoodporny. Jeśli na opakowani jest napisane, że jest „wodoodporny” oznacza to, że po 40 minutach przebywania w wodzie, SPF spada o połowę. Natomiast określenie „wysoce wodoodporny” oznacza, że taki spadek ochrony (o połowę) występuje po 80 minutach kąpieli.
Średnio powierzchnia ciała wynosi aż 1,7 metra kwadratowego, czyli 17 000 centymetrów. Jeśli wiec opalamy się w samym stroju kąpielowym to musimy zużyć około 34 gramów kosmetyku. Wiele opakowań, starczy więc na zaledwie kilka prawidłowych aplikacji.
To o czym się często zapomina to odpowiednia ochrona oczu. Owszem, większość osób w słoneczne dni używa okularów przeciwsłonecznych. Pytanie tylko, czy są one bezpieczne? Tak jest! Okulary też muszą spełniać pewne wymagania, by można je było nosić bez obaw. Niestety te najtańsze często mają… kontrowersyjną jakość. To co jest ważne to obecność, tak samo jak w przypadku skóry, filtra UV. Promieniowanie, które może uszkodzić komórki skóry i prowadzić chociażby do rozwoju czerniaka, dokładnie taki sam efekt może wywierać na oczy. Długotrwała ekspozycja na szkodliwe promienie może wywołać zaczerwienienie i podrażnienie.]
W oczach znajdują się również komórki barwnikowe, więc i czerniak jest tu możliwy. Ponadto, brak odpowiedniego zabezpieczenia, w przypadku regularnej ekspozycji, niesie ryzyko rozwoju zaćmy i zwyrodnienia plamki żółtej, czyli w rezultacie do ślepoty. Ale czy zwykłe okulary przeciwsłoneczne nie wystarczą? Nie!
Wręcz mogą zaszkodzić! Jeśli szkła takich okularów pozbawione są filtra UV, zmniejszona zostaje ilość światła, która dociera do oka, ale promieniowanie UV bez problemu taką barierę przenika. W rezultacie, źrenica rozszerza się (mniej światła) i więcej szkodliwych promieni dostaje się do wnętrza i pada na siatkówkę, uszkadzają jej komórki. Szczególnie narażone są na to noworodki, niemowlęta i dzieci. Dlatego bardzo ważne jest upewnienie się, czy nasze okulary taki filtr posiadają. Jeśli na oprawkach, naklejkach lub etykiecie widnieje określenie „filtr UV” lub samo „UV” to można uznać, że są już w miarę bezpieczne. Oznacza to, że pochłaniają powyżej 90% promieni UV. Najbezpieczniejsze są jednak te posiadające oznaczenia „UV400” – blokują UV całkowicie.
Najpierw wyjaśnijmy sobie jaki składnik tych promieni powoduje wspomaniane wcześniej efekty. Chodzi oczywiście o promieniowanie UV, które składa się z UV-A UV-B i UV-C. Te ostatnie w całości pochłaniane jest przez ziemską atmosferę. UV-B w dużym stopniu jest również przez nią pochłaniana jednak, postępujące zubożanie warstwy ozonowej powoduje coraz silniejsze przepuszczanie tych promieni. UV-A natomiast spokojnie w całości przedostaje się przez atmosferę. Jeśli chodzi o wpływ tych składników na nasz organizm to również jest różny. UV-A przenika przez wierzchnie warstwy skóry, dlatego jest szczególnie groźne przy długotrwałej ekspozycji.
! | To właśnie ta składowa promieniowania może niszczyć DNA naszych komórek prowadząc do rozwoju nowotworu oraz uszkadzać siatkówkę oka powodując zaćmę. UV-B oddziałuje wyłącznie na powierzchniowe warstwy naszego ciała, dlatego jej wpływ objawia się zaczerwienieniem skóry, ewentualnymi poparzeniami, a w dłuższej perspektywie zmarszczkami i zmniejszoną elastycznością skóry. |
Jednocześnie właśnie ta druga składowa daje pozytywne efekty w postaci opalenizny i bardzo ważnej produkcji witaminy D3 w naszej skórze.
Żeby bronić się przed negatywnymi skutkami wymyślono kosmetyki z filtrem UV. Na początku ich istnienia, dla łatwego dobierania „mocy” filtra, wprowadzono oznaczenie SPF. Określa ono o ile można wydłużyć ekspozycję na słońce, zanim doprowadzi się do zaczerwienienia skóry. Przykład – jeśli czyjaś skóra zaczyna się zaczerwieniać po 15 minutach opalania to stosując filtr SPF 20 może wydłużyć „smażenie” się na plaży do 20 x 15 minut czyli 300 minut (5 godzin). Jednak nie powinniśmy ślepo wierzyć tym wyliczeniom. Wszystko przez… naszą oszczędność. Oznaczanie mocy filtra w warunkach laboratoryjnych zakłada wykorzystanie 2mg kremu na 1 cm2 powierzchni. Według badań mało kto stosuje właśnie taką, zalecaną ilość warstwy ochronnej. W najlepszym wypadku bywa to połowa tej ilości, co oczywiście znacząco zmniejsza skuteczność działania filtra. Należy również pamiętać o tym, że skóra się poci, nosimy ubrania a to ściera warstwę ochrony (należy co 2 godziny nakładać nową porcję). System ten jest dość prosty do interpretacji, jednak z samego założenia niepełny. W końcu bierze pod uwagę jedynie wpływ jednej składowej promieniowania – zaczerwienienie skóry. UV-A działa w sposób mniej oczywisty i niektóre filtry mogą nawet w ogóle przed nią nie chronić.
Dlatego wprowadzono opis słowny. I tak mamy filtry o
Jednocześnie ochrona przed UV-A musi stanowić co najmniej 1/3 stopnia ochrony przed UV-B. Jeśli ten warunek jest spełniony, oznaczenie UV-A znajdować się będzie w kółeczku. Taki kosmetyk będzie spełniał powyższe wymogi.
Najczęściej kremy z filtrem do twarzy kojarzymy z wakacjami nad wodą, a te wiążą się z kąpielą. Dlatego szukamy specyfików wodoodpornych. Ale co właściwie oznacza ich wodoodporność. Jeśli jakiś produkt określany jest tą cechą to oznacza to, że po 40 minutowej kąpieli musi zachować co najmniej 50% ochrony SPF. Jeśli natomiast kosmetyk jest „wysoce wodoodporny” to 50% ochrony zachowuje po nawet 80 minutach kąpieli.
Wiele osób martwi się tym, że stosując filtr UV zmniejsza wytwarzania w skórze witaminy D, która szczególnie w naszym klimacie jest nam niezbędna. Jednak nie ma się czego obawiać, gdyż jak wskazują badania regularne stosowanie takich preparatów nie wpływa na poziom tej witaminy w organizmie. Najprawdopodobniej wynika to z faktu, że do produkcji niezbędna jest tylko niewielka ilość promieniowania, a filtry nie blokują jej przecież w 100%. A co z bezpieczeństwem stosowania?
I tu należy wspomnieć o dwóch rodzajach filtrów – filtrach fizycznych i chemicznych. Działanie tych pierwszych polega na odbijaniu promieni słonecznych, dzięki czemu do skóry one po prostu nie docierają (w zasadzie parasol, czy bluzka to również filtr fizyczny). Przykładami takich składników są tlenek cynku lub tlenek tytanu (w składzie będą nazwane zinc oxide, titanium dioxide). Są to bardzo dobrze poznane substancje i można je zdecydowanie uznać za bezpieczne i po prostu neutralne dla skóry.
Filtry chemiczne, działają poprzez pochłanianie energii niesionej przez promienie słoneczne. Ich zaletą jest dużo większy komfort użytkowania – w zasadzie nie są widoczne na skórze i nie pozostawiają „ciężkiego” uczucia, czego nie można powiedzieć o filtrach fizycznych. Uznawane są jednak za potencjalnie szkodliwe, gdyż mogą wywoływać reakcje alergiczne i nie ma jeszcze długotrwałych badań nad ich wpływem na skórę. Z drugiej strony nie ma również badań, które by potwierdzały te obawy, a na pewno są one mniej szkodliwe niż ekspozycja na słońce bez ich zastosowania. Ostatnio głośno jest szczególnie o jednej cząsteczce – oksybenzenie (w składzie może być opisany jako benzophenon-3) i nie jest do pozytywny rozgłos. Został on zakazany na Hawajach, gdyż niektóre badania wykazywały, że nawet w niewielkich stężeniach jest toksyczny dla raf koralowych oraz że może potencjalnie zaburzać gospodarkę hormonalną u ludzi. Dlatego jeśli chcesz dmuchać na zimne – łatwo znaleźć preparaty bez tej cząsteczki.
Piękne słońce świeci to szkoda byłoby nie wyjść z dzieckiem na spacer/plaże/łąkę/itp. Jednak należy pamiętać, że dzieci są szczególnie wrażliwe na silne promieniowanie. Mają cienką i wrażliwą skórę, która nie jest przyzwyczajona do dużych ilości słońca. Dlatego koniecznie należy pamiętać o odpowiedniej ochronie ich skóry. Wpływ promieniowania UV na naszą skórę jest w pewnym sensie kumulatywny. Duża ilość kąpieli słonecznych w dzieciństwie (bez odpowiedniej ochrony) znacząco zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów skóry oraz szybszego się jej starzenia.
Według szacunków Międzynarodowej Agencji ds. Badań nad Rakiem blisko 25 proc. czasu spędzonego na słońcu przypada na okres przed 18. rokiem życia. Dlatego ochrona przeciwsłoneczna w okresie dzieciństwa ma kluczowe znaczenie dla kondycji i zdrowia skóry przez resztę życia. Warto więc sięgnąć po krem z filtrem dla niemowlaka, zastosować dodatkową ochronę głowy za pomoczą czapeczki, a w godzinach największego promieniowania po prostu pozostać w domu lub schronić się w cieniu. Czyli jesteśmy zgodni, że filtry należy stosować. Wiele mam jednak ma obawy co do filtrów chemicznych. Niesłusznie! Tak jak wcześniej wspomniałem, do dzisiaj nie ma żadnych rzetelnych badań, które potwierdzałyby te obawy. Zwrócić uwagę należy jedynie na stopień ochrony – wybrać trzeba jak najwyższy (większość filtrów dla dzieci to SPF50 i słusznie) i czy preparat jest dedykowany dzieciom – mają one dobrane składniki tak, by ograniczyć ryzyko alergii.