
Serce to jeden z narządów w klatce piersiowej, obok płuc i aorty, która dostarcza krew do całego ciała. Niestety,...
O wpływie lokum i domów, w których przebywamy dowiedzieliśmy się stosunkowo niedawno, bo w latach 70. ubiegłego wieku. Na tamte lata przypadł burzliwy rozwój nowych standardów budownictwa - w USA i Europie zaczęły masowo wyrastać wysokie bloki, drapacze chmur, które wykańczano sztucznymi materiałami budowlanymi. W nowych budynkach zaczęto stosować dodatkowe izolację ścian oraz okna z tworzyw sztucznych. Dzięki temu budynki stały się szczelniejsze, bardziej energooszczędne, ale ukrytym tego kosztem była gorsza wentylacja.
Nagle zmienił się mikroklimat pomieszczeń, a my zaczęliśmy dostrzegać tego niekorzystne skutki. Już w latach 80. XX wieku pojawiło się w nauce i budownictwie określenie syndromu chorego budynku (ang. sick building syndrome, SBS), a Światowa Organizacja Zdrowia oficjalne uznała go za problem zagrażający zdrowiu człowieka.
Z tego artykułu dowiesz się:
Objawy związane z syndromem chorego budynku są trudne do uchwycenia, bo często nie potrafimy powiązać gorszego samopoczucia z tym, że przebywamy w niekorzystnych warunkach mieszkalnych. Ból głowy, przedłużające się zmęczenie, senność, nudności, podrażnienie i przesuszenie nosa, oczu i gardła, nasilenie objawów chorób przewlekłych to tylko kilka najważniejszych dolegliwości, które mogą być wywołane przez nasze własne mieszkanie. Co gorsza zastosowane w nich materiały budowlane mogą wykazywać działanie kancerogenne, czyli sprzyjać procesowi nowotworzenia.
Najbardziej szkodliwy wpływ na nasze zdrowie ma:
Optymalnym stężeniem Co2 w naszych domach jest stężenie niższe od 600 ppm. Limitem higienicznym tego stężenia jest pCO2 na poziomie 1000 ppm. Nasz organizm przez większą część swojej życia na Ziemi oddychał powietrzem o stężeniu pCO2 od 180 - 300 ppm i do takiego zakresu się zaadoptował. Na zewnątrz stężenie CO2 wynosi już teraz średnio 300 ppm, choć kilka lat temu w niektórych miejscach po raz pierwszy odnotowano jego stężenie przekraczające optimum. Niedostateczna wentylacja w naszych domach sprawia, że stężenie dwutlenku węgla przekracza dopuszczalne minimum, a my stajemy się apatyczni i niewydolni psychofizycznie.
Pojawiają się problemy z koncentracją i uczeniem się. Nasz organizm broni się - pojawia się głębszy oddech, który ma zapobiegać niedotlenieniu. Niestety w dłuższej perspektywie stwarza to ryzyko hiperwentylacji i rozwinięcia się kwasicy metabolicznej. Zakładając, że przebywamy w naszych domach po kilkanaście godzin na dobę przez całe życie hiperwentylacja i utrzymująca się stale wyższa objętości wyrzutowej serca może nawet doprowadzić do przerostu lewej komory serca.
Wiemy już, że gdy wilgotność w naszych domach spada, powietrze staje się suche i utrudnia proces samooczyszczania nabłonka migawkowego. Organizm traci swoją umiejętność obrony, a nos i błony śluzowe stają się szeroko otwartymi wrotami dla drobnoustrojów chorobotwórczych. W efekcie pojawia się odruchowy suchy kaszel oraz zablokowany nos.
! | Również zbyt wysoka wilgotność jest niekorzystna. Odwrócona wentylacja grawitacyjną, zbyt szczelne okna bez nawietrzników, zaślepianie kratek wentylacyjnych sprawiają, że na zawilgoconych ścianach pojawia się zawilgocenie i zarodniki grzybów. Te ostatnie mogą być powodem nawracających infekcje górnych dróg oddechowych oraz nasilenie innych chorób układu oddechowego - alergii i astmy. |
Na komfort życia ma wpływ temperatura w naszych mieszkaniach. Komfort cieplny jest opisywany optymalną temperaturą ścian i powietrza w naszym domu. Dobre dla naszego samopoczucia są temperatury na poziomie 20-23 stopni Celsjusza - choć zależy to również od wieku, płci, stanu zdrowia, aktywności fizycznej i oporu cieplnego odzieży. Przekroczenie optimum dla temperatury jest dla nas bodźcem stresowym, który uruchamia układ współczulny i powoduje wyrzut kortyzolu i adrenaliny. To dlatego, gdy jest nam zimno czujemy niepokój, pojawiają się mrowienia i dreszcze. Gdy z kolei jest nam za gorąco gorąco - pocimy się, by odprowadzana energia z potem schładzała powierzchnię ciała. Gdy jestem na za gorąco spada nasza koncentracja i zdolność do klarownego myślenia. Stajemy się więc ospali i nieproduktywni
Poza oczywistym negatywnym wpływem smogu dostającego się do naszych domów, wiele szkód wyrządzają naszemu zdrowiu związki emitowane z materiałów wykończeniowych i mebli. Materiały drewnopochodnych (płyty MDF, HDF, płyty wiórowe i pilśniowe), lakiery do drewna (meble i podłogi) oraz farby ścienne emitują tzw. lotne związki organiczne. Nie bez powodu producenci materiałów budowlanych mają prawny obowiązek umieszczania zawartości tych związków w swoich produktach. Najniższą zawartość LZO mają produkty wodorozcieńczalne np. farby akrylowe. Wielu producentów farb ma w swoim portfolio również farby ekologiczne, w których zawartość LZO jest bardzo niska.
Ostatnim zagadnieniem rozpatrywanym w kontekście wpływu naszych domów na zdrowie ma dostęp do światła słonecznego oraz natężenie światła sztucznego. Mało kto zdaje sobie sprawę, że nie tak dawno, bo w 2017 roku Nobla z dziedziny medycyny dostali naukowcy, którzy dowiedli, że “pora” naszej aktywności czy snu mają w naszym życiu ogromne znaczenie. Procesy zachodzące w naszym organizmie podlegają cyklicznym rytmom. Rytmy te są regulowane są przez podwzgórze i szyszynkę. Nie podlega wątpliwości, że jesteśmy istotami dziennymi, a wieczorami czujemy się zmęczeni. Wieczorami bowiem spada objętość minutowa serca, ciśnienie tętnicze, temperatura ciała, wentylacja płuc, a nawet praca wątroby.
Znając zależność między natężeniem światła, a stężeniem melatoniny można przyjąć, że niebieskie światło sprzyja produktywności, poprawia skupienie i niweluje znużenie. Światło czerwone, ciepłe, miękkie to dla nas sygnał, że dzień kończy się, potrzebujemy relaksu, stajemy się senni i znużeni. Choć obecnie popularność zyskują lampy przeciwdepresyjne, okulary blokujące niebieskie spektrum światła powinniśmy korzystać głównie ze światła słonecznego. Ono bowiem jest najbardziej zdrowe dla nas, nie męczy oczu, zapewnia komfort życia, a więc sprzyja też efektywności w codziennych obowiązkach.