
Serce to jeden z narządów w klatce piersiowej, obok płuc i aorty, która dostarcza krew do całego ciała. Niestety,...
Kiedyś to było! To kiedyś to, w zasadzie, dla wielu niedawno bo jeszcze kilka lat temu. Konsumpcjonizm dopiero w Polsce raczkował. Każdy coś tam miał i mógł z tym żyć. Często nic więcej nie potrzebował. Ale mógł o czymś więcej marzyć.
Kiedyś to było! To kiedyś to, w zasadzie, dla wielu niedawno bo jeszcze kilka lat temu. Konsumpcjonizm dopiero w Polsce raczkował. Każdy coś tam miał i mógł z tym żyć. Często nic więcej nie potrzebował. Ale mógł o czymś więcej marzyć. I to mogły być bardzo przyziemne rzeczy! Blender, młynek do kawy, rolki, zestaw lego, gitara, odtwarzacz mp3… W zasadzie na pstryknięcie można było sypać z rękawa kolejnymi gadżetami, które… no… zmieniłyby życie.
Z tego artykułu dowiesz się: |
„Wtedy to by było! Teraz muszę nosić wielkiego discman’a. Zacina się kiedy jadę tramwajem, a z em-pe-trójką byłoby łatwiej.” I PYK! Mamy gotowy pomysł na prezent.
A teraz - każdy ma wszystko. A jeśli nawet czegoś nie ma to, może sobie to kupić. Ale nie kupuje! Czyli chyba jednak tego nie potrzebuje. W dodatku „inwentaryzacja” nawet bliskiej rodziny robi się coraz trudniejsza. Nie żyjemy już razem. Nie jest jak kiedyś. Widujemy się od święta, czasem na urodziny. Z reguły po prostu „na okazję”. I to wymaga kolejnego prezentu na święta. Bo wypada! A przecież nie możemy kupić kolejnego blendera, bo stary jeszcze działa (pewnie ten z poprzednich Świąt już się zepsuł, ale obdarowany kupił sobie nowy sam). Oszaleć można! I stajemy przed sklepową półką, czy to w sposób fizyczny, czy metaforyczny przewijając kolejne podstrony internetowego magazynu. Odhaczamy kolejne pozycje.
Ale producenci wychodzą naprzeciw potrzebom zdesperowanych darczyńców, którzy na gwałt poszukują prezentu na święta. I dzięki temu możemy kupić maszynę do własnoręcznego wypieku chleba, szybkowar, wolnowar, myjkę parową, wagę łazienkową z analizatorem składu ciała (która daje całkowicie niewiarygodne wyniki). Przydałoby się jeszcze voucher na przestrzeń magazynową. Oszaleć można!
! | I nachodzi mnie takie refleksyjne pytanie – „czy o to w tym chodzi?” Czy prezent na święta ma poprawiać nasze „mieć”? Coraz częściej załatwia się ten problem pytaniem „czy czegoś potrzebujesz do kuchni?”. Ale gdzie tu niespodzianka? Kupowanie prezentów powoli zaczyna przypominać bardziej pracę marketingowca niż dążenie do sprawienia drugiej osobie radości. |
Instrukcja kupowania prezentów:
Oszaleć można! X3 Wzbudza to we mnie wewnętrzny sprzeciw. Jednak chciałbym, żeby osoba obdarowywana naprawdę się ucieszyła. Może na chwilę, może później, ale żeby jakoś ten prezent na święta wpłynął na jej życie. Dlatego opracowałem, krótką listę warunków, jakie podarek musi spełnić, żeby był dobry. Oto ona:
I tyle. Może być śmiesznie. Może być sentymentalnie. Może być wzruszająco. Jak pociekną łzy, to był to strzał w dziesiątkę. Nie polecam natomiast takich odczuć jak: zażenowanie, smutek, wstyd, złość. Dlatego coraz częściej, myśląc o prezentach, spoglądam w kategorie „przeżycia”.
Lepiej jednak „być” niż „mieć”. A gdzie można być?
Często można łatwym sposobem i niewielkim kosztem spełnić czyjeś marzenie. A co, jeśli prezent na święta się nie spodoba? To chociaż osoba obdarowana będzie wiedziała, że już więcej nie chce tego robić! O! I absolutnie można „być” też w przedmiocie materialnym! Zróbmy coś ręcznie! Własnym wysiłkiem, coś co będzie mówiło „TAK! Zależy mi”. Kiedyś deficytowym towarem były pieniądze, a czasu było pod dostatkiem. Dlatego prezent łatwiej było kupić i z nim trafić. Teraz coraz częściej pieniądze nie są problemem kiedy przychodzi do kupna prezentu, a deficytowy staje się czas. Dlaczego więc nadal inwestujemy pieniądze, a nie czas?
Tak samo jak pieniądze można wydać na coś, albo po prostu je dać, tak z czasem jest tak samo. Można go wydać robiąc coś samemu albo personalizując prezent na święta (rodzinne zdjęcie wydrukowane na płótnie?). Można też dać - ten bilet do teatru może być dla 2 osób (albo 3, 4,… zależy od finansów!). I kto powiedział, że tego typu prezenty zarezerwowane są dla partnerów życiowych. Nic nie stoi na przeszkodzie by do opery zabrać mamę, przyjaciółkę, czy brata! Myśląc o tym w ten sposób, trochę inaczej patrzę też na przeróżne toniki, które pojawiają się na dobrych marketingowo miejscach w aptekach, w okolicach takich świąt jak Dzień Babci, Dziadka, Mamy, Taty, czy Święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc. Bo jest to wyraz troski. Nie jest to kolejny przedmiot, który będzie się kurzył w kącie. Bliżej temu do „być” niż „mieć”. Jak najdłużej „być” z nami!